Ryota, kolejny dziś raz, starał się wysunąć dłonie z kajdan. Przerwania ich nawet nie próbował. Były tak grube i solidne, że blondyn od początku wiedział, iż nawet gdyby miał ciężki sprzęt, nie zdołałby ich zerwać. Prychnął ze złością, wymachując bezradnie skutymi rękami. Dopiero teraz zaczęły docierać do niego konsekwencje bycia złapanym. Kise po prostu zaczynał się bać. W najlepszym wypadku sprzedadzą go na jakieś prace wykonawcze, w najgorszym… Był ważny. Był cholernie znany i wiele osób skorzystałoby na jego śmierci. Chociaż czasem śmierć jest lepszym wyjściem. Złote tęczówki schowały się pod mocno zaciśnięte powieki, a on wzdrygnął się ze strachu, wspominając osobę króla Orłów. Nawet nie wyobrażał sobie, co mogłoby się z nim stać, gdyby go dopadł. A klan Węży do świętych nie należał i sam jasnowłosy niejedno już widział. Ponownie szarpnął łańcuchem, przybierając zdesperowaną minę. Bacznie obserwujący go Takao sapnął cicho.
-To na nic. Uspokój się, bo zwrócisz na siebie uwagę strażników. –wyższy nic sobie z tego nie robił, nadal spinając swoje mięśnie w coraz krótszych odstępach. Kazunari zgarnął do dłoni piach i sypnął nim w niego. –Nie jesteś tutaj sam! Jak tu wparują, też będę mieć kłopoty. –mężczyzna zmrużył podejrzliwie oczy i dodał potępiająco. –A może o to ci właśnie chodzi, co? Wężu?
-Mam imię. –warknął Kise. „Choć nie swoje.” Dodał w myślach, za co zrobiło mu się głupio. –Wybacz. Nie pomyślałem o tym. Po prostu spanikowałem.
-Jak każdy. –złagodniał szatyn. – Słuchaj, Kyoshi- zaczął niepewnie. –nie wiem, czy mogę ci ufać, ale…
-Nie ruszaj się! –krzyknął rozmówca, nieruchomiejąc. Czarnowłosy popatrzył na niego zdziwiony. W jaskrawych oczach widać było obawę. Zanim niższy otrzymał odpowiedź, usłyszał za sobą głośny, niewróżący nic dobrego, syk. Odwrócił się powoli, czując jak po jego plecach przechodzi nieprzyjemny dreszcz. Tuż przed jego nogami prężyła się, dumnie i wściekle, krwistoczerwona kobra, ozdobiona hebanową wstęgą, ciągnącą się wzdłuż jej grzbietu. Takao zbladł odsuwając się powoli, gdy ta zbliżyła się do niego.
-Nie ruszaj się! –ponowił Ryota, bardziej stanowczo. Tym razem to on zgarnął piasek do ręki i rzucił w stronę węża. Jaszczur błyskawicznie obrócił się do niego, rozkładając groźnie szkarłatny kołnierz. Wąż podpełzł do blondyna, unosząc się ostrzegawczo. Wąski, różowy, o rozdwojonych końcówkach język, wysuwał się z paszczy zdecydowanie zbyt szybko i często. Mężczyzna dobrze znał się na tych gadach, w końcu nie bez powodu jego klan obnosił się ich imieniem. Kise kucnął. Unosząc się na kolanach, balansował w różne strony, naśladując ślady przeciwnika. Przysunął przystojną twarz do zwierzęcia, przechylając głowę to w lewo, to w prawo. Śledzący sytuację brunet wstrzymał nerwowo powietrze, widząc jak nos współwięźnia niemal styka się z ostrzami jadowymi stworzenia. Gdyby w namiocie nie było uosobienia zagrożenia, jakim był niechciany przybysz, Kazunari zapewne śmiałby się z niedorzecznej pozycji złotookiego, jednak w tym momencie i obecnej sytuacji, obserwował go jednocześnie z przerażeniem i fascynacją. Jasnowłosy przełknął ciężko ślinę, zwilżył usta językiem i zwrócił się do czarnowłosego, wypowiadając każdy wyraz ze, śmiertelnie dłużącą się, pauzą.
-Proszę. Jeśli wykonasz teraz jakikolwiek ruch, szybko się nie pozbieram. –kończąc zdanie spojrzał prosto w zwężone tęczówki i wypowiedział trzy, nieznane Takao, słowa, w języku jego rodu. Wąż począł ustępować, zginając się w pół, do pozycji uległej. Na finalizację, Ryota wykonał nagły ruch, przepędzając go gwałtownie. Bursztynowe tęczówki śledziły oddalający się kształt, aż ten nie zniknął pod płachtą. Nastała, dudniąca wraz z szumiącą krwią w uszach, cisza, której żaden z mężczyzn nie śmiał przerwać, chociażby westchnieniem. Nagle wyższy z nich opadł na piach, pozwalając zmęczonym mięśniom odpocząć.
-Hanamiya…- mruknął nienawistnie. Stalowe oczy rozwarły się szeroko.
-Co powiedziałeś? –spytał z żywym zainteresowaniem, niemal desperacją, ich właściciel.
Woaaaaaaah! Czekałam na kontynuacje! (co z tego, że sie spóźniła na premiere rozdziału XD) Hooojaaa! pierwsze rozdziały, a już się różne ciekawsze akcje dzieją i omp Hanamiya jest w tym samym klanie co Kise, czy ja dobrze rozumuję? XD pozdrowionka i ciepłe tulaski ;*
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze rozumujesz xD <3
UsuńDziękuję za komentarz, nic się nie stało, że się spóźniłaś...przecież nie zmuszam Cię do komentowania ^^'
Ale bardzo dziękuję :3
*odtula*