Rozdział VI



   Blask, jaki został rzucony na bladą twarz, brutalnie oślepiał właściciela. Po długim czasie adaptacji powieki uchyliły się z trudem, pokazując światu błękitne, podkrążone oczy. Tęczówki zwęziły się pod wpływem światła, a mężczyzna stęknął cicho, próbując się przed nim zasłonić. Ledwo udało mu się unieść rękę.

-Panie Kuroko! -krzyknął jakiś mężczyzna. Tetsuya starał się wyostrzyć zamazany obraz, pomagającej mu usiąść postaci. Persona trzęsła się lekko, ale drobne, chłodne dłonie podtrzymywały go pewnie.

-Furihata? -spytał uzdrowiciel, powoli odzyskując świadomość. -Jak Twoje rany?

-Wszytko niemalże się zagoiło. Nie wiem jak się panu odwdzięczę. -W jego głosie dało się usłyszeć ogromny smutek. Niebieskowłosy domyślał się, dlaczego tak jest.

-Nie obwiniaj siebie. To z mojej głupoty leżałem przez... -spojrzał pytająco w orzechowe źrenice.

-Trzy dni. -odparł jeszcze smutniej.

-Trzy dni, niczym zwłoki, którymi czasem się zajmuję. -Uśmiechnął się szczerze. -Jedne stoją tu przed mną i z nimi rozmawiam.

-Racja. Gdyby nie ty... -Kuroko przerwał mu gestem ręki i powiedział:

-Ikai ma Tria. Tak musiało być. - Do ich uszu dobiegł krzyk zza drzwi. Chwilę potem, do pokoiku wbiegła rozemocjonowana Momoi. Cała się trzęsła, rozglądając szalonym wzrokiem po pokoju.

-Furi...Kuroko! Już ci lepiej? -mężczyzna pokiwał potwierdzająco głową i zanim zdołał spytać o powód jej zachowania, dziewczyna rzuciła się na niego, tuląc i szlochając.

-Tak się cieszę! Tak się bałam. -błękitnooki pogładził ją uspokajająco po plecach i spytał.

-Momoi, co się stało? -Kobieta nagle przypomniała sobie cel, w jakim tu zawędrowała.

-Furihata. Król wzywa cię do siebie. - Gdy dostrzegła jak obaj mężczyźni spinają się momentalnie, dodała pośpiesznie: -Powiedział, że chce cię uwolnić! Uwolnić, słyszysz? - Różowowłosa przytuliła go do siebie mocno. Kiedy szok spłynął wreszcie z jego twarzy, ustępując miejsce radości, chłopak zaszlochał czując ulgę. Jakby do tej pory na jego barkach siedziała okropna, ciążąca mu, zjawa. Dobrze wiedział jak się zwała. Strach. Furihata popłakał się, bo pierwszy raz od pięciu lat poczuł się bezpiecznie. Wszelkie blizny, skrywające nie tylko dotkliwe wspomnienia, ale niegdyś i rany, zelżały na swoim ciężarze. Każdy dzień spędzony tutaj, u boku strasznego władcy, zdawały się prysnąć jak bańka, w chwili gdy usłyszał wieści. Wieści, o których już dawno przestał marzyć. Wieści, przy których to, że jego zmarły ojciec odżyje, wydawało się bardziej prawdopodobne. Wtulił się w Satsuki niczym małe, bezbronne dziecko, szepcząc co chwila "dziękuję". Kuroko wstał powoli i położył mu rękę na ramieniu. Jego mina niemalże krzyczała, jak bardzo się cieszy. Tetsuya ściskając nieco mocniej dłoń powiedział:

-Musisz się zbierać. -uśmiechnął się pocieszająco i kontynuował: -Nigdy nie lubiłem pożegnań, więc pójdziemy z Tobą. -spod orzechowych kosmyków wpatrywały się w niego pełne wdzięczności tęczówki. Bez zbędnych słów ruszyli do sali audiencyjnej.

***

  Popielate, sięgające do pasa, teraz spięte w samurajski kuc, włosy, powiewały spokojnie na wietrze. Białka pozbawionych tęczówek oczu wpatrywały się w jeden punkt bez wyrazu, choć w pewien sposób dało się stwierdzić, że wlepione są w namiot łowców. Ich posiadaczem była ciemna, zakapturzona postać. Osobnik kucał na piachu, gotowy do nagłego zrywu, jeśli wymagałaby tego sytuacja. Praca szpiega owszem była niebezpieczna, ale sowicie wynagradzana. Postać poderwała się szybko, w momencie wyczucia czyjejś obecności.

-Spokojnie. To tylko ja, Nezu. -odparł przybysz, taksując go spojrzeniem dzikich, niemal ptasich oczu.

-Izuki! -warknął rozluźniając się. -Nie czaj się tak. Myślałem, że to ktoś z Akann!

-Cicho, bo jeszcze cię usłyszą. -rzucił nerwowe spojrzenie w stronę obozowiska Haizakiego. Uspokoił się nieco i dodał poważnym tonem -I jak, dowiedziałeś się czegoś? -Mężczyzna pokręcił przecząco głową.

-Toshiro* jeszcze nie wrócił, ale...o. O wilku mowa. -stwierdził radośnie, zauważając swojego Towarzysza. Wysunął rękę, kładąc ją na piasku. Przybyszem był mały, czarny szczur, który pośpiesznie wszedł przez nią na ramię właściciela, niemal wtulając się w jego policzek. Obwąchał dokładnie właściciela, kierując różowy nosek na zgięcie za uchem. Gryzoń trzymał w pyszczku upragniony przez dwójkę mężczyzn, świstek papieru. Nezumi odebrał karteczkę i delikatnie ją rozwijając, podał kompanowi. Shun wziął ją pośpiesznie, dziękując uprzednio. Uśmiechnął się szeroko, widząc zawartość.

-Znaleźliśmy Takao. -szepnął z ulgą. Usłyszawszy znaczące chrząknięcie wywrócił oczami. -To znaczy Toshiro znalazł. Na twarz szarowłosego Opiekuna wypłynął uśmiech satysfakcji. Podszedł do swego zleceniodawcy, odebrał zapłatę i ruszył w tylko jemu znaną drogę. Izuki natomiast pędem udał się do koczowiska wodza Akann. Aomine Daikiego.
_______________________________
*Zwinny
_______________________________

Arigatou :3 

1 komentarz:

  1. Kapturek! Kim jest kapturek! i yay szczurek uwielbiam gryzonie :3 powiedz mi tylko, czemu ja nadal mam złe przeczucia w związku z tym uwolnieniem Furiego?! a i yuuuupi Kuroś sie obudził awwww *^* pozdrowionka i weny! ;*

    OdpowiedzUsuń