Dotyk miłości

"Mówią, że nie ma niczego piękniejszego, niż dotyk miłości."
      Zaczyna się kolejny dzień. Następny stracony, przytłaczający nas obu, dzień. Jak każdego ranka, z, niezasłoniętych przez nieuwagę personelu, rolet, moje zmęczone patrzeniem na przygnębionego Ciebie, oczy, rażone są brutalnymi promieniami wschodzącego słońca. Złote wiązki światła, parzą moje białka, dopóki, jak zawsze, nie zjawiasz się Ty, ratując mnie przed jasnymi pasmami, przysłaniając zatroskany zasłony ze smutnym, choć krzepiącym, uśmiechem. Później siadasz przy mnie na starym, prostym, na pewno niewygodnym, krześle, postawionym obok szpitalnego łóżka, na którym leżę i patrzysz na mnie z miłością. Szczera nadzieja, wypisana na bladej twarzy, zdaję się mówić: "Może dzisiaj, Ryota". Przestań! Proszę. Nie dam już rady...

     Nie wesz, jak ciężko znieść taki widok. Widok twojego pięknego, bezinteresownego, pozbawionego niecierpliwości, czy żalu, oblicza. Czułych, zawsze spokojnych, tęczówek, w których od początku, od kiedy tylko Cię poznałem, ubóstwiałem się zatracać. W czasach, gdy nie były pozbawione nikłego blasku, kiedy nie były takie, jak teraz... czułem, że pod ich napływem, moje serce topi się z powodu żywionych, do Ciebie i przez Ciebie, uczuć. Radość, chęć chronienia, afekt... Teraz też się topi. Roztapia je ból, jaki sprawiasz mi swoim zachowaniem. Już nie lubię patrzeć w te niezwykłe oczy. Przyprawiają mnie o poczucie winy. Wyrzuty sumienia, które siedzą w mojej głowie dlatego, że wciąż przy mnie trwasz, niszczejąc z dnia na dzień. A ja, zarzekający się, że będę strzegł twoją delikatną duszę przed złem całego świata, jestem tego przyczyną.

Dlaczego nadal tu jesteś, Kurokocchi?

Mam ochotę zadać ci to pytanie od wielu, wielu dni. Tak wielu tygodni i miesięcy... Wpatrujesz się we mnie łagodnie i kręcisz głową, jakbyś właśnie odczytał moje myśli. Jakże bym pragnął odwzajemnić uścisk drobnej, bladej dłoni, złożony na mojej własnej, zbudowanej niemalże tylko ze skóry i wypukłych żył, przez które uparcie przepływa krew, utrzymując mnie przy życiu. Ścisk, o którym nie miałbym pojęcia, gdyby nie narząd wzroku.

Puść. I tak nic nie czuję.

Chciałbym móc się odwrócić od wyrozumiałości do mojego, praktycznie martwego, ciała i głuchoty na ciszę, której nie umiem przerwać, bijących od Ciebie.
Nie patrz tak...przecież cierpisz bardziej ode mnie. Błagam, nie płacz.
Nie jestem wrażliwy na wbijane we mnie igły, rozrywające cerę odleżyny, czy zapadające się płuca. Jestem bytem, który już dawno powinien zakończyć swój żałósny6 żywot. To wszystko jest niczym, przy widoku słonych kropel, spływających po twoich policzkach. Wiele bym dał, by móc je scałować, albo chociaż zetrzeć. Zrobiłbym wszystko, żeby przytulić twe wątłe, drżące z samotności, ciało, które w porównaniu do mojej zapadniętej skóry, zanikniętych mięśni i wystających kości, prezentowało się nadzwyczaj dobrze i okazale. Czy między budową naszych organizmów zawsze musi istnieć taki kontrast? Śmieję się gorzko w duchu, gdy przypominam sobie czasy, w których twoja sylwetka była tak drobna i nielicząca się, w porównaniu z moją. Mogłem cię nosić na rękach, trzymać w silnych ramionach, które straciły już całą energię i nie są zdolne, aby dźwignąć chociaż własny ciężar. Kocham Cię, ale nie mam już nerwów na słuchanie twoich ciągłych monologów, podczas których zachowujesz się, jakby nic się nie stało.  Mówisz mi, co robiłeś w pracy, przypominasz, który jest dzień tygodnia, powtarzasz, że wyzdrowieję. Zawsze trudno było cokolwiek od ciebie wyciągnąć, w porównaniu ze mną, nigdy nie byłeś wylewną osobą, a teraz gadasz jak najęty, a ja Cię słucham, mimo iż tego nie chcę. Zabawne. Role się odwróciły.

 Kocham Cię, ale zostaw mnie już w spokoju. Samego.

Obraz przed moimi oczami, zaczyna się zamazywać, ledwo dostrzegam, jak przysuwasz się do mnie.
-Nie mogę, Kise-kun. -Mówisz łamiącym się od emocji głosem. Dlaczego, skoro znasz moje zdanie, nadal tutaj przychodzisz? W każdy dzień. W każdą wolną od pracy noc. Niemal zawsze, kiedy tylko możesz...Ile to już czasu przekraczasz próg sali, licząc na cudowne uzdrowienie z mojej strony, odgrywając [przede mną ten sam teatrzyk szczęśliwego, odwiedzającego chorego partnera, chłopaka?
-Nie mogę... -Powtarzasz słabo. Ja wiem. Wiem, ale tak będzie lepiej, zrozum. Dla Ciebie. Proszę, zrób to dla siebie, a wreszcie zaznam ulgi. -Za bardzo Cię kocham. -dodajesz.
Nie wiem kogo bardziej nienawidzić za te słowa. Ciebie, za to, że je wypowiedziałeś, czy mnie, bo to ja sprawiłem, że w końcu odwzajemniłeś moje uczucia. Gdybym wtedy odpuścił...
 Całujesz mój nieczuły policzek, ścierasz łzy. Ciężko mi stwierdzić czyje. Moje, wypływające z pomiędzy powiek, jedynych części ciała, którymi mogę poruszać, czy twoje, skapujące moi na nie. Patrzę wymownie na papier, leżący na mojej szafce nocnej, na co ty obdarzasz mnie przerażonym i błagalnym spojrzeniem.

Podpisz.

-Przepraszam. -szepczesz, wycofując się z pokoju roztrzęsiony. -Naprawdę, przepraszam. -uciekasz. Nie miałbym ci tego za złe, gdybyś nie wrócił, ale wiem, że za kilkanaście godzin znów tutaj się zjawisz, odgrywając tą samą scenę. I choć nie wiem jak wiele razy mogę sobie wmawiać, nienawiść do ciebie, prawda jest taka, jaką doskonale znasz. Zawsze będziesz dla mnie najważniejszy i nigdy nie przestanę odwzajemniać twoich uczuć. Dlatego to wszystko tak bardzo boli
.

"Mówią, że nie ma niczego piękniejszego, niż dotyk miłości." to prawda, jednak nie ma nic równie katorżniczego, niż to potężne uczucie przywiązania.

2 komentarze:

  1. Aaa! No nie mogę. Cała drżę z emocji. Ten shot jest perfekcyjny.
    Idealny.
    Niesamowity.
    Przesycony uczuciami do granic możliwości.
    Asdfghjkl.
    Przepraszam. Czuję się po prostu ogłupiała i jakby w transie, z którego z trudem się wybudziłam po przeczytaniu.
    Mimo tego, że opowiadanie jest smutne, mnie przepełnia radość, że mogłam to przeczytać.
    To nieprawdopodobne, jak lekko, a zarazem precyzyjnie, opisałaś charaktery Kise i Kuroko. Były one podciągnięte na potrzeby shota,ale nie zatraciły swojej kwintesencji, co zazwyczaj chrzanię ja :/
    Po prostu są bardzo dobrze, starannie i pięknie oddane.
    Staram się nie pobeczeć, ale te opowiadanie przypomniało mi mój ulubiony film ._. (,,Me before you")
    Jednak jest lepsze. Tak, napisałaś lepszego shota niż ten genialny film.
    Omg.
    Naprawdę nie wiem, co napisać.
    Gratuluję Ci przeniesienia subtelnej sztuki pisania angstów na high level.
    Asdfgjjl.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem, jak to zrobiłaś, ale rycze jak bóbr nad źle zgryzionym dżefkiem ;__; to jest jednocześnie takie piękne i smutne T.T najbardziej chyba boli to, że Kise z natury jest tak bardzo radosny, a tutaj prawie całkiem straciły chęci do życia, trzyma go przy tym już tylko Kurokocchi i jeszcze ta wszechogarniająca moc nienawidzącej miłości, której nie można się wyprzeć ;^; no po prostu piękne
    Pozdrowionka i ciepłe tulaski ;*

    OdpowiedzUsuń